Aktualności archiwalne 2022

  • Pokój w Pałacu w Liwadii w którym toczyły się obrady Wielkiej Trójki, widok współczesny,
    • autor: Wikimedia Commons, domena publiczna.

4 luty 1945 roku - Początek konferencji w Jałcie

Z prof. Andrzejem Paczkowskim
rozmawia Ewa Zientara

Dlaczego Wielka Trójka zdecydowała się spotkać w lutym 1945 roku? I dlaczego na miejsce obrad wybrano Jałtę?

Konferencja w Jałcie była kolejnym ze spotkań przywódców trzech największych państw biorących udział w koalicji antyhitlerowskiej. Dlatego była czymś normalnym, zwłaszcza że wojna zbliżała się do końca i nagromadziło się bardzo dużo militarnych i politycznych spraw do omówienia. Wedle koncepcji aliantów zachodnich - Amerykanów i Brytyjczyków - spotkanie to powinno odbyć się jeszcze we wrześniu 1944 roku. Zachodni alianci chcieli skorzystać z udanej inwazji na kontynent europejski w Normandii i wystąpić jako strona, która odniosła sukces. Odwrotnie - Stalin, który chciał, żeby Armia Czerwona w Europie Środkowej doszła tak daleko, jak to tylko możliwe. W związku z tym zgłaszał różnego rodzaju zastrzeżenia, dlatego spotkanie musiano przenieść na początek roku 1945. Jeszcze po drodze były wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, które unieruchamiały prezydenta Roosevelta. Można powiedzieć, że późniejszy termin spotkania leżał w interesie sowieckim. Kiedy odbywała się konferencja, wojska sowieckie dochodziły już do Odry i w rzeczywistości panowały nad Europą Środkową.
 
A dlaczego w Jałcie? Po prostu Stalin nie lubił podróżować. W tej swojej - może jeszcze wtedy niezbyt rozbudowanej - paranoi obawiał się o swoje życie i w związku z tym podróże ograniczał do minimum. W związku z drugą wojną światową odbyły się trzy konferencje Wielkiej Trójki na najwyższym szczeblu. Jedna w Teheranie, a więc tuż za sowiecką granicą, druga w Jałcie na terenie Związku Sowieckiego, a trzecia w Poczdamie, czyli na obszarze sowieckiej strefy okupacyjnej. Można dodać, że oprócz tego ułatwiało to sowieckim służbom specjalnym penetrowanie delegacji zachodnich, zakładanie podsłuchów itd. Choć myślę, że to było drugorzędne.

Jakie były postanowienia konferencji w sprawie Polski?
 
Po pierwsze, nastąpiła ostateczna akceptacja przez Zachód wschodniej granicy Polski, tak jak została już określona wstępnie podczas konferencji w Teheranie w końcu listopada 1943 roku. Granica miała przebiegać zgodnie z tak zwaną linią Curzona z pewnymi odchyleniami na rzecz Polski - przede wszystkim chodziło o Białowieżę. Ponadto na konferencji zarysowano zachodnią granicę Polski, ale jeszcze nie ostatecznie, odkładając to do następnego spotkania. W tym punkcie Stalin przeforsował swoją koncepcję, żeby przesunąć ją tak daleko na zachód, jak to tylko było możliwe, czyli do linii Odry i Nysy Łużyckiej.

Druga sprawa dotyczyła utworzenia rządu koalicyjnego, który miałby być rządem tymczasowym, a jego podstawowym zadaniem byłoby przeprowadzenie wyborów parlamentarnych i tym samym zakończenie stanu tymczasowości. W tej kwestii Wielka Trójka miała rozbieżne poglądy. Ostatecznie przeważyło stanowisko Stalina, aby rząd taki powstał na podstawie tego, który istniał od końca lipca 1944 roku w Lublinie, czyli inaczej mówiąc - na bazie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Do niego mieli być dołączeni "demokratyczni", jak to określono,  politycy z kraju i z emigracji. Powstały w ten sposób rząd miałby charakter koalicyjny - przyjęto nazwę Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej - ale w Jałcie - i to był kolejny sukces Stalina - właściwie nie określono jednoznacznie podziału tek ministerialnych. TRJN miał zostać uznany przez zachodnie mocarstwa i w ten sposób Rząd RP w Londynie miał zniknąć ze sceny międzynarodowej.

Trzecią kwestią były wybory, które powinny odbyć się "tak szybko, jak to będzie możliwe". Chodziło oczywiście o wybory wolne i demokratyczne.

Pośrednio Polski dotyczyło także kilka innych postanowień, takich jak Deklaracja o wyzwolonej Europie, gdzie zapowiadano nieingerencję w sprawy suwerennych państw, jak również problem reparacji, które miały zapłacić Niemcy, jak również kwestie związane z Organizacją Narodów Zjednoczonych.

Dlaczego Roosevelt i Churchill zgodzili się oddać Polskę pod zwierzchnictwo Stalina?

 

Decydującą rolę odegrały fakty dokonane. Na terenie Polski, jakkolwiek szeroko pojmowalibyśmy jej granice - od granicy wschodniej z traktatu ryskiego po granicę zachodnią na Odrze - znajdowały się wojska sowieckie i podległa im armia Berlinga. Podobnie było zresztą w Rumunii i Bułgarii, na znacznej części terytorium Węgier czy Czechosłowacji. Wobec wszystkich krajów, w których stacjonowała Armia Czerwona, Stalin miał oczywiście najwięcej do powiedzenia. Cóż mogli zrobić zachodni alianci? Mogli wypowiedzieć wojnę i pokonawszy Sowietów, wypędzić ich z tych państw. Ale było to mało prawdopodobne, a raczej w ogóle nieprawdopodobne. Przede wszystkim dlatego, że społeczeństwa by na to nie pozwoliły - chciały końca rzezi, a nie nowej wojny. Stalin postawił Zachód przed faktami dokonanymi. Obszary, na których przebywały sowieckie wojska, uważał za należące w sposób naturalny do swojej strefy wpływów, wedle starej zasady "czyje panowanie, tego religia".

U Roosevelta odegrały rolę jeszcze inne względy, a to on miał więcej do powiedzenia od Churchilla, z uwagi na dysproporcję sił między USA a Wielką Brytanią. Rooseveltowi chodziło przede wszystkim o stworzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych, chciał więc zachęcić Związek Sowiecki, żeby wziął udział w jej tworzeniu. A żeby zachęcić, musiał z czegoś ustępować. Ponadto - co bardzo ważne, a w Polsce zapoznawane - w lutym 1945 roku wciąż trwały bardzo zacięte walki na Pacyfiku, a w wojnie z Japonią Stany Zjednoczone były osamotnione, jeśli nie liczyć nielicznych wojsk australijskich i nowozelandzkich. Związek Sowiecki nie walczył przecież z Japonią - podpisał z nią układ o neutralności i go przestrzegał. To był paradoks, ale tak właśnie się działo: Sowieci walczyli z AK, czyli z Polską, która była sojusznikiem Ameryki i Wielkiej Brytanii, ale nie walczyli z Japonią, która była śmiertelnym wrogiem Stanów Zjednoczonych. Ponieważ Amerykanie w rejonie Pacyfiku byli samotni, bardzo im zależało na przystąpieniu Związku Sowieckiego do wojny. I w Jałcie Stalin przyrzekł, że trzy miesiące po zakończeniu wojny w Europie Związek Sowiecki wypowie wojnę Japonii, a swoje siły zacznie tam przemieszczać od razu. I tak rzeczywiście się stało. Wojna w Europie zakończyła się 8 maja i dokładnie 8 sierpnia Związek Sowiecki wypowiedział wojnę Japonii. Dla Amerykanów było to bardzo ważne i dlatego łatwiej przyjęli wymóg Stalina, że to on decyduje o tym, co się dzieje na terenach opanowanych przez wojska sowieckie.

Jak Polacy przyjęli postanowienia konferencji jałtańskiej?

Reakcje były bardzo różne. Generalnie ludzi można było podzielić na tych, którzy postanowienia konferencji jałtańskiej odrzucali, i tych, którzy je akceptowali. Z tych pierwszych jedni trwali przy odrzuceniu i kontestowaniu ładu jałtańskiego - przede wszystkim była to zdecydowana większość Polaków na Zachodzie, w Polskich Siłach Zbrojnych, a także Rząd RP, prezydent i inne instytucje, jak również znaczna część opinii w kraju. Jednak zarówno w kraju, jak i na emigracji pojawiła się tendencja do szukania możliwości działania w obrębie postanowień jałtańskich. Jej najbardziej znaczącym przedstawicielem był Stanisław Mikołajczyk, który uznał, że nie można się obrażać na rzeczywistość, tylko trzeba starać się działać w istniejących warunkach. Mikołajczyk uważał, że w ten sposób trzeba realizować podstawowe interesy narodowe: przełamanie dominacji komunistów, ustrój demokratyczny, możliwie rozległą suwerenność. Podobną opinię mieli przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego, którzy z tego powodu w marcu 1945 roku zgodzili się na sowiecką propozycję przeprowadzenia rozmów, nie zdając sobie sprawy, że jest to podstęp, albo też podejrzewając to, ale nie mając dobrego wyjścia. Szesnastu przywódców Polski Podziemnej, których sądzono w Moskwie, zostało aresztowanych, ponieważ przyszło rozmawiać z Sowietami, aby szukać jakiegoś modus vivendi.

Wreszcie byli i tacy, którzy całkowicie akceptowali postanowienia jałtańskie, uważając, że protekcja potężnego kraju, granice na Odrze i Nysie, państwo jednonarodowe - ponieważ gros mniejszości narodowych pozostawałoby poza granicami lub podlegało przesiedleniom - jest wielkim sukcesem Polski. Byli to przede wszystkim komuniści, którzy poza wszystkim innym utożsamiali się ideologicznie ze Związkiem Sowieckim. Ale było też wielu innych, z różnych środowisk, którzy nie widzieli innego wyjścia z sytuacji, zaakceptowali więc postanowienia konferencji w Jałcie i dominację komunistów.

Czy możemy powiedzieć, które stanowisko przeważało?

Trudno to stwierdzić - nie robiono wówczas badań opinii publicznej. Z całą pewnością początkowo przeważało odrzucenie, ale ze świadomością, że niewiele można zrobić. W związku z tym coraz więcej było tych, którzy szukali możliwości utrzymania jakiegoś stopnia suwerenności i demokracji wewnątrz tego ogólnego założenia geopolitycznego. Przecież trzeba powiedzieć, że postanowienia jałtańskie same w sobie nie są niedemokratyczne - jest w nich mowa o wolnych, demokratycznych wyborach, o rządzie koalicyjnym, suwerennej Polsce itd. Gdyby dokładnie przestrzegać litery tych postanowień, to Polska powinna być demokratycznym, wolnym krajem. Ale problem polegał na tym, że to nie słowa decydowały, tylko armia sowiecka.

Jakie były dalekosiężne skutki konferencji w Jałcie?

Przyjmuje się, że podzieliła Europę na Wschód i Zachód. Krótko po konferencji jałtańskiej, już w maju 1945 roku, w jednym z listów do prezydenta Trumana - który objął urząd po śmierci Roosevelta - Winston Churchill użył sformułowania "żelazna kurtyna". Taki właśnie był skutek konferencji jałtańskiej. Z jednej strony był doraźny, ponieważ "kurtyna" już w istocie zapadła, z drugiej był bardzo długofalowy, gdyż "żelazna kurtyna", nawet po latach, gdy zaczęła przypominać rzeszoto, była czymś realnym. Dlatego czasami mówi się, że w dziejach Europy była epoka "od Jałty do Malty", ponieważ na Malcie w grudniu 1989 roku w rozmowach Gorbaczowa z Reaganem oba supermocarstwa ostatecznie zdemontowały "żelazną kurtynę". Tak więc dalekosiężnym skutkiem konferencji jałtańskiej był podział Europy i przykucie jej wschodniej części do Związku Sowieckiego. Trzeba pamiętać, że było to jednocześnie bardzo ważnym czynnikiem dopingującym pozostałą część Europy do szukania jakiejś formy stałej współpracy i legło u podstaw Unii Europejskiej.

W Polsce Jałtę często określa się w kategoriach zdrady i porażki. Jak to jest na Zachodzie? Jak tam ocenia się konferencję jałtańską?

Tam w zasadzie już się do tego nie wraca, jest to bardzo odległa historia. Natomiast współcześni mieli wiele wątpliwości. Na przykład w badaniu opinii publicznej, przeprowadzonym w Stanach Zjednoczonych krótko po konferencji jałtańskiej, większość uznała, że w sprawach polskich osiągnięto rozwiązanie najlepsze z możliwych, ale jednocześnie także większość przyznawała, że nie jest to fair wobec Polski. A więc zdawano sobie sprawę, że tak się nie powinno robić, ale uznano, że nie było innego wyjścia. Zresztą dwa miesiące po konferencji umarł prezydent Roosevelt i jego następca miał już inny stosunek do Związku Sowieckiego, a w związku z tym także do spotkania w Jałcie. Churchill z kolei uważał, że nic więcej nie można było osiągnąć i - jak już mówiłem - widział to wszystko bardzo trzeźwo. A kiedy w Izbie Gmin składał sprawozdanie z przebiegu konferencji, odbyła się niezwykle burzliwa debata i był on bardzo ostro atakowany za ustępstwa. Można więc powiedzieć, że od razu znaczna część opinii publicznej odnosiła się do postanowień jałtańskich z rezerwą, traktując je - aby użyć sformułowań znanych w Polsce z innej epoki - jako "mniejsze zło". Uważano, że nie dało się zrobić nic innego. Oczywiście na zawsze pozostanie w sferze pytań, czy rzeczywiście osiągnięto maksimum, czy można było uzyskać coś więcej, na przykład zastrzec, że wybory w Polsce odbędą się pod kontrolą międzynarodową. Nie sądzę jednak, że to by wiele zmieniło, ponieważ po prostu decydował układ sił. A siła była po stronie Stalina i jego wasali.

Prof. dr hab. Andrzej Paczkowski - historyk, profesor Collegium Civitas, kierownik Zakładu Historii Najnowszej w Instytucie Studiów Politycznych PAN, od roku 1999 członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, obecnie przewodniczący jego Rady, członek rad redakcyjnych "Cold War History" i "Journal of Cold War Studies". Stypendysta m.in. Woodrow Wilson Center w Waszyngtonie (2000-2001), The Norwegian Nobel Institute (2002). Laureat wielu prestiżowych nagród, w tym nagrody Fundacji Na Rzecz Nauki Polskiej (1996). Opublikował m.in.: Strajki, bunty, manifestacje jako "polska droga" przez socjalizm
(2003), Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981-22 VII 1983 (2006), Trzy twarze Józefa Światły (2009). Współautor Czarnej księgi komunizmu (1997).

  • autor: Źródło Muzeum Historii Polski, data: 2022-02-04

Wstecz

Banery