28 września 1939 roku - Kapitulacja Warszawy
Z ppłk. Andrzejem Aksamitowskim
rozmawia Wojciech Kozłowski
Zasadniczą różnicą między twierdzami jako punktami wojskowymi a miastami-twierdzami jest to, że w mieście żyje ludność cywilna i w przypadku wojny trzeba coś z nią zrobić, najlepiej - przynajmniej w części - ewakuować. Przed wybuchem I wojny światowej w Królestwie Polskim stworzono trójkąt twierdz Warszawa-Modlin-Zegrze, nazwany Warszawskim Rejonem Umocnionym. Rosjanie wyszli z założenia, że w tych trzech twierdzach zostaną umieszczone załogi, które będą ich bronić, a na odcinku między Modlinem a Warszawą-Wisłą umieści się armię polową, która uderzy na przeciwnika, gdy ten podejdzie do trójkąta obronnego. Rosjanie zrezygnowali jednak z takiej koncepcji walki, dlatego że liczyli się z ewentualnością głodu i epidemii w zamkniętym mieście oraz możliwości zatrucia wody przez przeciwnika.
Ostatecznie zrezygnowano z obrony Warszawskiego Rejonu Umocnionego i skupiono się na obronie Modlina. Pogodzono się z myślą, że wojska niemieckie podejdą do Narwi i Wisły, a jeśli przekroczą tę linię, wtedy zarządzi się ogólną ewakuację. Rosjanie wycofali się poza Królestwo Polskie, czyli zeszli na linię Niemna i Bugu, oparci o twierdze Kowno, Grodno i Brześć. Tak więc podczas walk w 1915 roku oddali tylko ziemie polskie. Ewakuowali wszystkie zakłady oraz półtora miliona ludzi, głównie robotników, którzy byli im niezbędni.
W połowie XIX wieku rozwija się artyleria, pojawiają się celniejsze pociski zdolne niszczyć mur, zatem równocześnie następuje ewolucja twierdzy. Wysokie mury obronne znikają, pojawiają się forty. Po I wojnie światowej nikt nie buduje twierdzy fortowej, takiej jak Warszawa czy Modlin, powstają natomiast linie umocnień, takie jak linia Zygfryda czy Maginota albo Wał Atlantycki. Niemcy od 1943 roku budują na froncie wschodnim twierdze, które mają zadanie utrzymania się tylko podczas trzymiesięcznej obrony.
Czy Warszawa była dobrze przygotowana do obrony?
Warszawa była kluczowym punktem w 1939 roku jako stolica kraju - pełniła ważną rolę polityczną, była ważnym węzłem kolejowym i ośrodkiem przemysłowym kraju. Nie była jednak w ogóle przygotowana do obrony. Mieliśmy kilka kompanii karabinów maszynowych, jednostek obrony przeciwlotniczej, które stacjonowały w parku Traugutta, w okolicach Cytadeli i w tzw. koszarach Jakuba Jasińskiego, no i oczywiście lotnictwo Brygady Pościgowej - eskadry, które ochraniały Warszawę. Dopiero 3 września został wyznaczony dowódca obrony - gen. Walerian Czuma, który zaczyna organizować obronę Warszawy przed najeźdźcą niemieckim.
Do 8-9 września Warszawa zostaje podzielona na dwa odcinki - zachodni, czyli przedmoście zachodnie, oraz część praską - przedmoście wschodnie. Dowódcą przedmościa zachodniego zostaje pułkownik, natomiast przedmościa praskiego - generał. Jest to dziwne z uwagi na fakt, że przedmoście praskie jest mniejsze. Obronę podzielono na trzy odcinki - północny, środkowy i południowy.
Na odcinku południowym - czyli od strony Wilanowa - murowana część Warszawy zaczynała się dopiero na wysokości Chełmskiej. Przedpole tej ulicy nie było zabudowane i na polach znajdował się Fort nr IX im. gen. Jana Henryka Dąbrowskiego - tzw. Czerniakowski. Fort ten można było wykorzystać do zorganizowania punktów oporu. Tam też działania prowadziła jednostka zwana oddziałem partyzanckim pod dowództwem kapitana Konstantego Żbijewskiego, który dowodził trzema kompaniami broniąc Fortu Czerniakowskiego. Nie wykorzystano jednak wszystkich fortów. Żołnierze Fortu Wawrzyszewskiego bronili się tak dzielnie, że Niemcy opisali to w artykule, a po zdobyciu fortu i kapitulacji tej kompanii dowódca niemieckiej jednostki zebrał Polaków na zbiórce i pokazywał ich swym podkomendnym jako bohaterów.
Możliwość obrony miasta istnieje, kiedy ma się oparcie w fortyfikacjach. Umocnienia warszawskie - chociaż stare, carskie, okazały się bardzo dobre do obrony. Budowle wojskowe tego typu wznoszono z reguły po to, żeby pełniły swoje zadanie przez minimum pięćdziesiąt lat. Klasycznym przykładem jest tu twierdza Modlin.
Natomiast Warszawa nie miała amunicji. Dlatego też płk Jan Hyc, kwatermistrz obrony miasta, ściągnął z magazynów uzbrojenia w Palmirach kilka pociągów z amunicją dla artylerii, równocześnie zaopatrując także twierdzę modlińską. Należy zatem stwierdzić, że obrona Warszawy organizuje się dopiero w trakcie działań wojennych.
Obrona Warszawy trwająca trzy tygodnie szybko urosła do rangi symbolu oporu wobec najeźdźcy. Czym wyjaśnić niezdolność Niemców do przełamania obrony?
Niemcy podeszli pod Warszawę 8 września i od razu rozpoczęli szturm wzdłuż Grójeckiej, od strony Okęcia. Polacy ich powstrzymali. Na tym kierunku przygotowano silną obronę przeciwpancerną, a poza tym zaczynała się tu murowana część stolicy i dużo łatwiej było się bronić. Niemcy musieli mieć świadomość tego, że wbicie się do tej części Warszawy oznacza wejście do czegoś w rodzaju wąwozu.
Niemcy przegrywają pierwszą batalię o Warszawę w ciągu dwóch dni, a 9 września zaczyna się bitwa nad Bzurą, gdzie ściągnięto niemal wszystkie wojska niemieckie znajdujące się pod Warszawą. Okazuje się, że Niemcy dla powstrzymania uderzenia Armii "Poznań" generała Tadeusza Kutrzeby, muszą zabrać spod Warszawy prawie wszystkie jednostki. Pod miastem zostaje tylko jedna dywizja, która może jedynie blokować Warszawę. Bitwa nad Bzurą odciągnęła niemieckie siły, ochraniając niejako Warszawę przygotowującą się do obrony.
W tym czasie powoływano rezerwistów, wydatną pomoc zapewniła także ludność Warszawy. Wiadomo było, że im bliżej końca bitwy, tym więcej wojska będzie spływać w rejon Puszczy Kampinoskiej i wchodzić do miasta. Gdy wojska niemieckie ponownie podeszły pod miasto, rozpoczęło się regularne oblężenie. Niemcy co najmniej tydzień szturmują Warszawę, mając poważny problem ze zdobyciem miasta. Warszawę w tym momencie trzeba traktować jako element ważny dla całej wojny.
Kiedy 8 i 9 września Niemcy szturmowali Warszawę po raz pierwszy, strona radziecka już przesyłała gratulacje z powodu zajęcia stolicy, przekonana, że Warszawa lada moment padnie. Tymczasem okazuje się, że Warszawa broni się aż do 28 września. Po kapitulacji na życzenie strony niemieckiej polskie dowództwo miasta wysłało do Modlina polskiego oficera z propozycją, aby twierdza również się poddała.
Czy zajęcie Warszawy było dla Niemców rzeczywiście istotne dla skutecznego przeprowadzenia planu "Fall Weiss"?
Zajęcie stolicy państwa zawsze było traktowane jako jego klęska. Zdobycie Warszawy było zatem dla Niemców istotne. Plan uderzenia na Polskę uzyskał powodzenie już 5 września, to znaczy w momencie, kiedy Niemcy przekroczyli na północy pozycję obrony pod Mławą i podeszli do linii Narwi atakując Różan, który bronił się tylko jeden dzień, co w dużej mierze było zawinione przez dowództwo SGO "Narew". Warto zauważyć, że w Polsce nikt nie podpisał aktu kapitulacji państwa. Kapitulacja stolicy została potraktowana jako zakończenie działań wojennych.
Jak można ocenić z perspektywy sztuki wojennej trzytygodniowe zmagania armii niemieckiej z siłami polskimi w Warszawie?
Niemcy podkreślali w swojej literaturze, że Warszawa w roku 1939 była twierdzą, pomijając jej kompletny brak przygotowana do obrony. Jeśli chodzi o elementy sztuki wojennej: nie było regularnego wojska, tworzono dowództwa i oddziały zapasowe, rezerwowe, a one mimo wszystko świetnie się sprawdziły. Trudności Niemców ze zdobyciem Warszawy wynikały z kilku powodów: swoje zrobiły stare umocnienia, a chęć Polaków do obrony i duże ich poświęcenie były imponujące. Ogromne zaangażowanie warszawian brało się zapewne z potrzeby obrony kraju, który tak długo był przecież w niewoli i oto znów był zagrożony. Może też dlatego ludność wytrzymała tak długo bez światła i wody, a w rezultacie bombardowań około 11% Warszawy zostało zniszczone.
- autor: Źródło Muzeum Historii Polski, data: 2021-09-28